słuchanie jazzu przy kawowym stoliku sprawia, że perspektywa bycia w małżeństwie bez pasji z 3 dziećmi, do których żywię ukrytą urazę, ponieważ ich punkt wyjścia na drabinie społeczno-ekonomicznej był znacznie wyższy niż mój, wydaje się znośna, jeśli nie optymalna w pragmatycznym sensie