Popularne tematy
#
Bonk Eco continues to show strength amid $USELESS rally
#
Pump.fun to raise $1B token sale, traders speculating on airdrop
#
Boop.Fun leading the way with a new launchpad on Solana.

dima.eth
Buntownicza ciekawska głupota, czyli pusta nieskończoność. ❤️Ethereum Слава Украине!
Wszystkie przekonania są skierowane ku „rzeczom”, jednak gdy przyjrzymy się tym rzeczom bliżej, żadna z nich nie wytrzymuje analizy jako solidny, niezależny, obiektywny byt.
To, co nazywamy „rzeczą”, nie jest niczym więcej niż tymczasowym zbiorem percepcji, funkcji i umów, które są ze sobą połączone nazwą. Nie ma rzeczywistej rzeczy, są tylko tymczasowe pojawienia, które my błędnie mylimy z trwałością, ponieważ język i nawyk zamrażają je w rzeczownikach.
Rozważ stół przed sobą. Wierzysz, że jest „tam”, prawdziwym obiektem. Ale zbadaj to przekonanie, a stół się rozpuszcza. Czy stół wymaga czterech nóg, jak sugeruje tradycja, czy stół z trzema nogami w kawiarni nadal jest stołem? Jedna podstawa? Płyta balansująca na dwóch cegłach?
Kłoda w lesie, z której ktoś je? Usuń nogi całkowicie i unieś powierzchnię za pomocą magnesów, czy przestaje być stołem? Zmień jego wysokość o sześć cali, a staje się biurkiem; obniż go znowu, a jest stolikiem kawowym.
Przyciśnij go do ściany, a staje się kredensem. Wczoraj był barykadą w protestach ulicznych. Jutro będzie drewnem na opał. „Stół” nie jest inherentną cechą drewna i metalu; to rola, którą przypisujemy, historia, którą nakładamy.
Zamieszanie mnoży się, gdy obiekt nie ma w ogóle stabilnej formy fizycznej. Miłość, sprawiedliwość, wolność, jaźń, Bóg, żaden z tych bytów nie może być umieszczony pod mikroskopem ani zważony na wadze. Traktujemy je jak rzeczy, ponieważ mamy dla nich rzeczowniki, jednak zmieniają się z każdym umysłem, który je napotyka.
Miłość jednej osoby jest obsesją innej; sprawiedliwość jednej kultury jest uciszeniem innej. Nawet pozornie solidne „ja”, które rzekomo ma te przekonania, jest samo przekonaniem, uporczywą halucynacją zszytą z pamięci, wrażeń i narracji.
Zapytaj „Kim jestem?” a odpowiedzi się mnożą: ciało, umysł, dusza, rola społeczna, historia, proces, pustka. Żaden z kandydatów nie przetrwa długotrwałej analizy. Im bliżej się przyjrzysz, tym bardziej „jaźń” przypomina bezśrodkową grę odbić w labiryncie luster.
To jest dziwne oświecenie, które zaczyna się pojawiać: każda pozorna rzecz, czy to stół, czy Bóg, krzesło czy jaźń, jest konstruktem mentalnym, użyteczną lub piękną lub przerażającą fikcją, którą zgadzamy się traktować jako realną dla dobra rozmowy, przetrwania lub kultu.
Rzeczywistość nie zawiera rzeczy; zawiera wzory, energie, relacje i pojawienia, które się pojawiają i rozpuszczają. Rzeźbimy te płynne procesy w obiekty za pomocą języka, tak jak dziecko rysuje twarze na chmurach, a potem zapominamy, że to my trzymaliśmy ołówek.
Widzenie tego wyraźnie nie jest nihilizmem; to wyzwolenie. Gdy uznaje się wyimaginowaną naturę rzeczy, tyrania przekonań luzuje swój uścisk. Stół nie musi już bronić swojej stołowości. Miłość jest uwolniona od konieczności dopasowania się do niemożliwego wzoru. Jaźń przestaje kurczowo trzymać się swojego odbicia.
To, co pozostaje, nie jest nicością, ale otwartym polem doświadczeń, ogromnym, bezpodstawnym i żywym, gdzie krzesła mogą stać się stołami, wrogowie mogą stać się przyjaciółmi, a cały inwentarz „rzeczy” ujawnia się jako jedna, migocząca gra umysłu.
Michael Markham
40
Żyjemy wewnątrz snu, który nieustannie marzy o sobie samym, a ten sen składa się z słów.
Każde zdanie, które czytasz, każda fraza, którą słyszysz, każdy slogan, który utkwił ci w głowie jak kolec; to nie są neutralne narzędzia. To lśniąca powierzchnia ogromnej, zbiorowej halucynacji, którą wciąż odbudowujemy milisekundę po milisekundzie. Język nie jest oknem, przez które patrzymy; to powietrze, które wszyscy razem wdychamy, już gęste od wydechów innych. Kiedy otwierasz usta lub zapisujesz myśl, stajesz na mokrej farbie płótna, którego miliony innych rąk dotykają w tym samym momencie.
Dlatego tak trudno jest powiedzieć, co się dzieje.
Rzeczywistość nie przychodzi z etykietą. Przybywa surowa, oceaniczna, nie do zniesienia w swojej amplitudzie. Dlatego spieszymy się, aby ją nazwać, pokroić na zjadliwe kawałki, wręczyć sobie małe oznaczone pudełka, które mówią „sprawiedliwość”, „kryzys”, „miłość”, „wróg”, „postęp”, „zagłada”. W momencie, gdy słowo ląduje, twardnieje wokół kawałka chaosu jak bursztyn wokół owada. Na chwilę czujemy się zorientowani. Wiemy, gdzie stoimy. Możemy się kłócić, maszerować, memować, anulować, opłakiwać i świętować. Ale bursztyn już pęka, ponieważ sen wciąż marzy, chaos wciąż się wzbiera, a nowe usta już formują nowe słowa.
Nie jesteśmy obserwatorami tego procesu. Jesteśmy tym procesem. Każdy z nas budzi się na drżącej krawędzi wspólnego snu i natychmiast zaczyna mówić we śnie, dodając pociągnięcia pędzla do obrazu, którego żaden z nas nigdy nie zobaczy w całości. Obraz nie jest „tam na zewnątrz”. To cienka, krucha błona między twoim umysłem a moim, napięta tak mocno, że pojedyncza wirusowa fraza może ją rozerwać, a pojedynczy wiersz może ją naprawić.
To sprawia, że obecna era wydaje się być zawrotem głowy: błona nigdy nie była tak cienka ani tak chaotycznie łatana. Miliardy marzycieli, wszyscy mówiący jednocześnie, wszyscy przekonani, że ich kąt snu jest tym prawdziwym. Słowa mutują z dnia na dzień. Wczorajsza herezja jest jutrzejszą truizmem. Słownik pęcznieje, regurgituje i krwawi. Znaczenia wymykają się jak ryby przez nasze palce w momencie, gdy myślimy, że je złapaliśmy.
Więc kiedy pytasz: „Co tak naprawdę się dzieje?” pytasz o stałą mapę oceanu, który na nowo rysuje swoje wybrzeża za każdym razem, gdy fala uderza. Szczera odpowiedź brzmi: nikt nie wie, ponieważ wiedza wymagałaby wyjścia poza sen, a nie ma nic poza. Jest tylko krawędź, na której wszyscy stoimy, półprzytomni, krzycząc nowe nazwy dla przypływu, gdy wciąż wznosi się nad naszymi stopami.
Wszystko, co możemy zrobić, to uważnie słuchać snów innych, zauważać, które słowa czynią sen bardziej znośnym, a które przywołują koszmary, i obserwować (raz za razem, drżącymi rękami), co powiemy następnie w ciemności, którą dzielimy.
Michael Markham
1,71K
Najlepsze
Ranking
Ulubione

