Sam Francis o tym, dlaczego ruch konserwatywny poniósł porażkę: zbyt mocno ufał "rynkom idei". Nie wygrywasz tylko dlatego, że lepiej rozumiesz pierwsze zasady. Wygrana wymaga wykonania pracy, zorganizowania się i wywierania swojej woli. "Moje wnioski, że konserwatyzm przekształcił się w wirtualną ekstynkcję, zaskoczą, a być może nawet zdenerwują tych, którzy są niechętni do przyznania, że niektóre rzeczy, nawet idee, zawodzą. Traktując wydarzenia polityczne jako ziemskie manifestacje ponadczasowych abstrakcji, intelektualny mainstream 'Starej Prawicy' od końca II wojny światowej rozwinął wysoce wyrafinowane ciało idei oraz wysoce elokwentne grono rzeczników, aby je wyrazić. Być może dlatego, że byli zbyt ulegli wobec zasady Weavera, że 'Idee mają konsekwencje', większość konserwatywnych intelektualistów, którzy przyjęli ten zbiór myśli, zawsze wydawała się zakładać, że to tylko kwestia czasu, zanim ich własne przekonania zbliżą się do idei Lewicy, poderżną im gardła w ciemności i przeprowadzą intelektualny i kulturowy zamach stanu, po którym prawda będzie panować. Nigdy tak nie myślałem, częściowo dlatego, że mam mniej wiary w moc intelektualnych abstrakcji niż większość moich konserwatywnych kolegów." Kilka linijek później: "Kładę większy nacisk na konkretne siły elit, organizacji oraz psychiczne i społeczne siły, takie jak klasa oraz tożsamość regionalna i etniczna, niż na formalne intelektualne abstrakcje i ich 'logiczne' ekstrapolacje jako decydujące siły historii." A tak przy okazji, pisze to na początku lat 90-tych!